sobota, 27 lipca 2013
Rozdział 21.
Nauczyciel skinął na Jareda, a ten tylko odwrócił wzrok.
- Na każdą prywatną lekcję dla demonów zapraszany jest przynajmniej jeden wampir. Coż, ktoś musi pomóc im stawić czoła innym... stworom.
-Przyjrzałam się nauczycielowi. Jakoś nigdy specjalnie nie interesowało mnie jakiego jest gatunku. Wystarczało mi tylko to, że Chelsea się za nim uganiała, Bóg wie dlaczego.
Oczywiście, jak prawie wszyscy tutaj nauczyciel był przystojny. Na swój własny sposób, oczywiście. Miał ostre rysy, lekki zarost i bardzo jasno niebieskie oczy. Był opalony i miał słuszną postawę. Nie był ani wysoki, ani niski.
Mi się nie podobał, ani trochę, ale najwyraźniej Chelsea widziała w nim więcej niż ja.
- Umh. Oczywiście, że pomogę. - mruknęłam i spojrzałam z powątpieniem na moje buty. Cóż, mogłam nie ubierać botków na koturnie. Gdybym tylko wiedziała co się świeci...
Jedynym rozwiązaniem było zdjęcie ich i pomaganie na boso. A na czym w ogóle będzie polegała moja pomoc?
-To świetnie! Twoim zadaniem będzie atakowanie któregoś z obecnych tutaj.
Popatrzyłam ze strachem na wszystkich. Z kim będę musiała walczyć? Może z Lucasem, który patrzył teraz ze skupieniem na igły i szyszki porozrzucane po boisku? Może z Erin, która podziwiała swojego towarzysza z ukrycia? ?Albo z Marthą?
Ostatnio wydawało mi się bardzo nie prawdopodobne, bo co ona, biedaczka mogła zrobić z moimi wspomnieniami? Była prawie, że bezbronna.
No i był jeszcze Jared, ale o nim wolałam nie myśleć.
Nagle szyszki uniosły się w górę, nad siatkę osłaniającą boisko i "uciekły" w stronę Puszczy.
wszyscy równocześnie spojrzeli na uśmiechniętego Lucasa.
- A igły, chłoptasiu? Same się nie sprzątną. - zawołał Jared zza mnie.
- Może je zahipnotyzujesz, co ? - warknął w odpowiedzi zwykle sympatyczny chłopak.
Erin bez słowa machnęła dłonią, a igły podążyły droga szyszek.
No cóż, czas na trening na boso.
Zdejmując botki o mało się nie wywróciłam, ale Jared w ostatnim momencie złapał mnie w talii.
Odzyskując równowagę odepchnęłam go szybko od siebie. Niezrażony stanął obok, by mnie wciąż pilnować. Ugh.
Wreszcie przyszedł czas przydzielania par. Zdziwiła mnie to, że nie ćwiczą w jakiś dresach, tylko w normalnych, luźnych ubraniach.
- Dobrze... W takim razie ustawcie się na przeciwko siebie, parami. I tak : Lucas z Erin, Bree z Jared'em i ja z Marthą - Oho. -potem się zmieniamy. Wszyscy maja walczyć ze wszystkimi. Tylko proszę bez większych uszkodzeń ciała.
Na przeciwko mnie stanął przystojny demon. Ciemne włosy zalśniły niebezpiecznie w słońcu, a z oczu błyskała drapieżność.
- Uwaga, na trzy dwa jeden.
Nikt mnie nie poinformował co dokładnie robić, wiec kiedy zabrzmiało "start!" Smartbridge'a rzuciłam się w stronę Jareda. Krok przed nim odbiłam się i skoczyłam. Chwilę później z cichym trzaskiem uderzyłam o boisko, a demon jak gdyby nigdy nic nachylił się nade mną i cmoknął w nos.
To rozwścieczyło mnie do białego. Wstałam szybko i rzuciłam się na niego, tym razem z odsłoniętymi kłami.
- Stać!
Mocny powiew powietrza odrzucił mnie do tyłu. Spojrzałam zdziwiona na lezącego nauczyciela. Najwyraźniej nie dał sobie rady z Marthą (no ale jak?) i uratował Jared'a ode mnie.
- Pan jest demonem. - wyrzuciłam.
- No ale owszem. Moją specjalizacją są żywioły.- powiedział wstając i otrzepując się z pyłu pozostałego po walce. - Zmiana. - zarządził.
Następnie zmierzyłam się z Lucasem, a potem Erin. Obydwoje stosowali taka samą technikę. Gdy już byłam wystarczająco blisko, by ich zaatakować odsyłali mnie siłą woli kilka metrów dalej.
W starciu z Marthą, jak się okazało nie miałam szans. Gdy na nią natarłam dotykiem sprawiła, że wróciły moje najgorsze wspomnienia. Również te z pożaru magazynu. Zwinęłam się w kłębek czujac dym w moich płucach i w amoku zwyzywałam ją od najgorszych. A więc taka broń posiadała. Sprytnie.
Kiedy już się otrząsnęłam stanęłam na przeciwko Smartbright'a. Biegnąc na niego poczułam silny opór powietrza. Kurwa, jeszcze rozumiem wysportowanych młodych, ale ten stary piernik nie wygra. Skupiłam się i w jakiś sposób opór powietrza zwrócił się przeciwko nauczycielowi. Upadł i stęknął głośno.
Stałam samotnie na środku boiska. Wszyscy patrzyli na mnie dziwnie. Jared podszedł od tyłu i położył dłonie na moich biodrach. Warknęłam, a on jak poparzony zabrał je i dmuchał na różowe ranki na rękach. Może serio jest poparzony?
Smartbright patrzył na mnie najintensywniej. Zastanawiał się nad czymś. Nie podnosząc się zarządził :
- Następne ćwiczenia w poniedziałek. Bree, upraszam, byś przyszła.
Kiwnęłam głową zgadzając się.
Tak na prawdę nie mam zamiaru już się tutaj pokazać. Nigdy więcej.
sobota, 6 lipca 2013
Rozdział 20.
- Ostatnim zjawiskiem jest "przechwytywanie" wspomnień, zachowań czy snów prez demony. Osoby takie są często zamyślone i - zawahałam się - dziwne. W przypadku połączenia tego z wampiryzmem wychodzi dość subtelne powiązanie wspomnień i snów, w których właśnie pokazywana może być przyszłość. Ymhym, koniec.
Profesor zaklaskał cicho.
- Świetnie, zaliczyłaś, a teraz siadaj.
W podskokach poleciałam do Amber i osiadłam koło niej.
- I jak było?- wyszeptałam podniecona.
- Nie gorzej niż wczoraj. - mruknęła obrażona.
Zarumieniłam się. Mimo, że Amber wciąż była obrażona, to pomogła mi wczoraj w nocy.
Otóż po mojej drzemce w samochodzie, Tajemniczy Gość położył mnie na ławce przed Szkołą i z mojego telefonu wysłał do pierwszej osobie na liście SMS'a " jestem przy wejściu. Pomocy. Szybko " . Pech chciał, że takową osobą była akurat obrażona na mnie za nieumyślne spowodowanie przebicia sosną ręki Amber. Mimo wszystko zaniosła mnie na górę, gdzie oddała mnie w opiekuńcze ręce Erin, przez co dzisiaj miałam tylko lekkiego kaca. Oczywiście Chelsea i spółka już wiedziały o moim przewinięciu, podobnie jak Trish i Martha. Huh, co ja mówię? Wszyscy już wiedzieli, ale nikt nie poznał mojej prawdziwej historii. Nikt nie wiedział co się wtedy wydarzyło, ponieważ nikomu nie powiedziałam. Wykręcałam się cały czas, że nic nie pamiętam, byłam pijana i takie tam.
Przez resztę lekcji siedziałam cicho nie podnosząc wzroku znad notatek. Po zajęciach pożegnałam się z Erin i Amber ( jedna do Trish, druga do Chelsea, ehh ) i pognałam do pokoju. Chciałam wziąć porządny, długi prysznic.
Ku mojemu zdziwieniu bez większych przeszkód wzięłam wymarzony prysznic. Cóż, problemy zaczęły się po nim. Otóż, ja, mądra, inteligentna pani Wszechwiedząca zamiast jakiejś wygodnej koszulki wzięłam szalik.
Tak, własnie. Przeklinając sama siebie pod nosem wyszłam szybkim krokiem w samej bieliźnie z łazienki. Przeszukując szafę ktoś cicho zapukał do pokoju i bez zgody wkroczył dziarskim krokiem do środka.
Zaczęłam piszczeć jak dziecko z psychiatryka. Chłopak zażenowany a zarazem zadowolony stanął jak wryty i patrzył się bez wstydu na mnie.
- Wyjdź - fuknęłam ostro.
- Ale ja przyszedłem...
- Wyjdź!!! - przez otwarte okno wpadł zimny powiew przesuwając chłopaka do tyłu i zamykając za nim drzwi. Oddychałam szybko i płytko.
Coś jest ze mną nie tak, pomyślałam gorączkowo wyciągając szafy sweter i spodnie. Albo los odwdzięcza mi się za te wpadki i uszczęśliwa dziwnymi zbiegami okoliczności, albo...
Nie nie ma albo. To wszystko to kpiny.
- Halooo? Można? - Chłopak zapukał jeszcze raz.
Otworzyłam ze złością drzwi i spojrzałam na niego gniewnie.
-Jestem Jared, brat Erin.- szare oczy zalśniły szczerością.
- Czekaj, czy ty przypadkiem nie jesteś byłym chłopakiem Trish? - niejasny obraz zawitał w mojej głowie, zaczerwieniłam się przypominając sobie moje myśli o nim .
- A no tak, tak. - podrapał się po głowie. Jest lekko zażenowany. - Przyszedłem po Erin, mamy lekcje z bycia odmieńcami za chwilę.
Hm, są nawet do siebie podobni. Może i nawet są prawdziwym rodzeństwem.
Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i oparłam się o framugę drzwi. Spojrzenie już mi złagodniało.
- Odmieńcami? - zapytałam lekko.
-Demonami, no wiesz. - zamachał ręką i wyczekująco patrzył na drugą stronę drzwi, tak jakby sam chciał się o nią oprzeć.
- Jej nie ma. - skierował swoje oczy na mnie i patrzył się przez dłuższą chwilę bez żadnej odpowiedzi. - co? Mam coś na twarzy?
- Nie, po prostu jesteś ładna. - uśmiechnął się zalotnie. - Nawet bardzo. Chcesz ze mną pójść na te iście demoniczne zajęcia? - podsunął mi ramię.
Rzuciłam mu krótkie, potępiające spojrzenie.
- Nawet nie wiesz, jak mam na imię. Zawsze zapraszasz nieznajome na lekcje demonizmu?
- Tylko te, które są słodkie, kiedy się złoszczą. - wciąż trzymał gotowe ramie.
Wsunęłam w nie rękę wywracając oczami.
- Jestem Bree i nie do końca nie wiem, co się własnie stało.
- Cóż, ja jestem Jared i uważam, że nie powinnaś wstydzić się swojego ciała. Ale to tylko moja osobista opinia.
Spojrzałam przelotnie na chłopaka i zaczęłam kojarzyć fakty.
- W sumie to cię znam. Z widzenia osobiście.Pomogłeś mi z Trish.Mieszkasz tutaj, nie w hotelu, o jesteś demonem. Jesteś bratem Erin i... - zacięłam się.- I już mnie widziałeś. W pierwszą noc, kiedy przyszedłeś pomóc Amber. Zaraz, możesz hipnotyzować ludzi i wampiry, tak? - oderwałam się od chłopaka i stanęłam tuż przed nim. - Powiedziałeś wtedy, że jestem ładna. Dotknąłeś mnie.- pokraśniał i podrapał się w głowę - Skąd mam wiedzieć, że teraz nie jestem zahipnotyzowana?
- Uhg, trochę zaufania, dziewczyno...
- Zaufania? Ja nawet sobie już nie wierzę, a co dopiero tobie, nowo poznany chłopcze.
- Dobra, przyrzekam, nie zahipnotyzowałam cię. I przecież wiesz, co myślę o twojej urodzie. Jesteś strasznie wybuchowa.
Spiorunowałam go spojrzeniem. Jak on śmie mi prawić komplementy.
- Wciąż ci nie ufam. - mruknęłam.
- Nie dziwię się. Mogę cię tylko zapewnić, księżniczko, ż miałby malutki problem z zahipnotyzowaniem cię. Ale pewnie dałbym radę.
Nastała chwila ciszy.
- To co, dalej chcesz iść ze mną, czy boisz się, że po drodze cię zgwałcę, huh?
Zacisnęłam pieści i przycisnęłam je do ud. Mam ochotę zobaczyć jak wygląda ta lekcja. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę wyjścia ze szkoły.
- Jesteś urocza, kiedy się denerwujesz.- zacisnęłam mocniej dłonie.
- Nie praw mi już komplementów, proszę . - burknęłam
Nie widząc gdzie pójść dalej spojrzałam zła na demona. On tylko uśmiechnął się promiennie i ruchem głowy wskazał boisko nie opodal.
- Zapraszam na nasz trening. Minął mnie na ścieżce, otworzył drzwi do kortu tenisowego i przepuścił w przejściu. Potem tylko wyczuwałam jego wzrok na moich pośladkach.
Na miejscu czekali już na nas Erin, Lucas, Martha i.. Smartbright?
Co on tu robi?
- witaj, Bree- powiedział nauczyciel. - Czekaliśmy na ciebie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)