sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 20.


- Ostatnim zjawiskiem jest "przechwytywanie" wspomnień, zachowań czy snów prez demony. Osoby takie są często zamyślone i - zawahałam się - dziwne. W przypadku połączenia tego z wampiryzmem wychodzi dość subtelne powiązanie wspomnień i snów, w których właśnie pokazywana może być przyszłość. Ymhym, koniec.
Profesor zaklaskał cicho.
- Świetnie, zaliczyłaś, a teraz siadaj.
W podskokach poleciałam do Amber i osiadłam koło niej.
- I jak było?- wyszeptałam podniecona.
- Nie gorzej niż wczoraj. - mruknęła obrażona.
Zarumieniłam się. Mimo, że Amber wciąż była obrażona, to pomogła mi wczoraj w nocy.
Otóż po mojej drzemce w samochodzie, Tajemniczy Gość położył mnie na ławce przed Szkołą i z mojego telefonu wysłał do pierwszej osobie na liście SMS'a " jestem przy wejściu. Pomocy. Szybko " . Pech chciał, że takową osobą była akurat obrażona na mnie za nieumyślne spowodowanie przebicia sosną ręki Amber. Mimo wszystko zaniosła mnie na górę, gdzie oddała mnie w opiekuńcze ręce Erin, przez co dzisiaj miałam tylko lekkiego kaca. Oczywiście Chelsea i spółka już wiedziały o moim przewinięciu, podobnie jak Trish i Martha. Huh, co ja mówię? Wszyscy już wiedzieli, ale nikt nie poznał mojej prawdziwej historii. Nikt nie wiedział co się wtedy wydarzyło, ponieważ nikomu nie powiedziałam. Wykręcałam się cały czas, że nic nie pamiętam, byłam pijana i takie tam.
Przez resztę lekcji siedziałam cicho nie podnosząc wzroku znad notatek. Po zajęciach pożegnałam się z Erin i Amber ( jedna do Trish, druga do Chelsea, ehh ) i pognałam do pokoju. Chciałam wziąć porządny, długi prysznic.
Ku mojemu zdziwieniu bez większych przeszkód wzięłam wymarzony prysznic. Cóż, problemy zaczęły się po nim. Otóż, ja, mądra, inteligentna pani Wszechwiedząca zamiast jakiejś wygodnej koszulki wzięłam szalik.
Tak, własnie. Przeklinając sama siebie pod nosem wyszłam szybkim krokiem w samej bieliźnie z łazienki. Przeszukując szafę ktoś cicho zapukał do pokoju i bez zgody wkroczył dziarskim krokiem do środka.
Zaczęłam piszczeć jak dziecko z psychiatryka. Chłopak zażenowany a zarazem zadowolony stanął jak wryty i patrzył się bez wstydu na mnie.
- Wyjdź - fuknęłam ostro.
- Ale ja przyszedłem...
- Wyjdź!!! - przez otwarte okno wpadł zimny powiew przesuwając chłopaka do tyłu i zamykając za nim drzwi. Oddychałam szybko i płytko.
Coś jest ze mną nie tak, pomyślałam gorączkowo wyciągając szafy sweter i spodnie. Albo los odwdzięcza mi się za te wpadki i uszczęśliwa dziwnymi zbiegami okoliczności, albo...
Nie nie ma albo. To wszystko to kpiny.
- Halooo? Można? - Chłopak zapukał jeszcze raz.
Otworzyłam ze złością drzwi i spojrzałam na niego gniewnie.
-Jestem Jared, brat Erin.- szare oczy zalśniły szczerością.
- Czekaj, czy ty przypadkiem nie jesteś byłym chłopakiem Trish? - niejasny obraz zawitał w mojej głowie, zaczerwieniłam się przypominając sobie moje myśli o nim .
- A no tak, tak. - podrapał się po głowie. Jest lekko zażenowany. - Przyszedłem po Erin, mamy lekcje z bycia odmieńcami za chwilę.
Hm, są nawet do siebie podobni. Może i nawet są prawdziwym rodzeństwem.
Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i oparłam się o framugę drzwi. Spojrzenie już mi złagodniało.
- Odmieńcami? - zapytałam lekko.
-Demonami, no wiesz. - zamachał ręką i wyczekująco patrzył na drugą stronę drzwi, tak jakby sam chciał się o nią oprzeć.
- Jej nie ma. - skierował swoje oczy na mnie i patrzył się przez dłuższą chwilę bez żadnej odpowiedzi. - co? Mam coś na twarzy?
- Nie, po prostu jesteś ładna. - uśmiechnął się zalotnie. - Nawet bardzo. Chcesz ze mną pójść na te iście demoniczne zajęcia? - podsunął mi ramię.
Rzuciłam mu krótkie, potępiające spojrzenie.
- Nawet nie wiesz, jak mam na imię. Zawsze zapraszasz nieznajome na lekcje demonizmu?
- Tylko te, które są słodkie, kiedy się złoszczą. - wciąż trzymał gotowe ramie.
Wsunęłam w nie rękę wywracając oczami.
- Jestem Bree i nie do końca nie wiem, co się własnie stało.
- Cóż, ja jestem Jared i uważam, że nie powinnaś wstydzić się swojego ciała. Ale to tylko moja osobista opinia.
Spojrzałam przelotnie na chłopaka i zaczęłam kojarzyć fakty.
- W sumie to cię znam. Z widzenia osobiście.Pomogłeś mi z Trish.Mieszkasz tutaj, nie w hotelu, o jesteś demonem. Jesteś bratem Erin i... - zacięłam się.- I już mnie widziałeś. W pierwszą noc, kiedy przyszedłeś pomóc Amber. Zaraz, możesz hipnotyzować ludzi i wampiry, tak? - oderwałam się od chłopaka i stanęłam tuż przed nim. - Powiedziałeś wtedy, że jestem ładna. Dotknąłeś mnie.- pokraśniał i podrapał się w głowę  - Skąd mam wiedzieć, że teraz nie jestem zahipnotyzowana?
- Uhg, trochę zaufania, dziewczyno...
- Zaufania? Ja nawet sobie już nie wierzę, a co dopiero tobie, nowo poznany chłopcze.
- Dobra, przyrzekam, nie zahipnotyzowałam cię. I przecież wiesz, co myślę o twojej urodzie. Jesteś strasznie wybuchowa.
Spiorunowałam go spojrzeniem. Jak on śmie mi prawić komplementy.
- Wciąż ci nie ufam. - mruknęłam.
- Nie dziwię się. Mogę cię tylko zapewnić, księżniczko, ż miałby malutki problem z zahipnotyzowaniem cię. Ale pewnie dałbym radę.
Nastała chwila ciszy.
- To co, dalej chcesz iść ze mną, czy boisz się, że po drodze cię zgwałcę, huh?
Zacisnęłam pieści i przycisnęłam je do ud. Mam ochotę zobaczyć jak wygląda ta lekcja. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę wyjścia ze szkoły.
- Jesteś urocza, kiedy się denerwujesz.- zacisnęłam mocniej dłonie.
- Nie praw mi już komplementów, proszę . - burknęłam
Nie widząc gdzie pójść dalej spojrzałam zła na demona. On tylko uśmiechnął się promiennie i ruchem głowy wskazał boisko nie opodal.
- Zapraszam na nasz trening. Minął mnie na ścieżce, otworzył drzwi do kortu tenisowego i przepuścił w przejściu. Potem tylko wyczuwałam jego wzrok na moich pośladkach.
Na miejscu czekali już na nas Erin, Lucas, Martha i..  Smartbright?
Co on tu robi?
- witaj, Bree- powiedział nauczyciel. - Czekaliśmy na ciebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz