niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 22.


Tydzień później.
Leżałam na brzuchu wymachując bosymi stopami. Czytalam magazyn co chwilę przyglądając się stukającej zawzięcie w klawiaturę laptopa Erin.
Chciałabym pogłaskać teraz Nalę, ale skubana uciekla przez uchylone okno.
Patrząc na przyjaciółkę z nudów robiłam dziwne miny. Tym razem wywróciłam oczyma, a Erin usmiechnęła sie pod nosem.
- Na prawdę nie powinnaś unikać lekcji Smartbright'a.
- O, przestań.
Od tygodnia nie pokazuję się na jego "lekcjach specjalnych", a podczas normalnych zajęć wtapiam się jakto tylko możliwe w tłum. W sumie, to jestem w tym dobra.
- Znajdźcie sobie innego wampira do skopywania tylka. - mruknęłam przerzucajac stronę.
- Może i znajdziemy. - mruknęła.
-Milutka jesteś. Wychodzę.
- Łatwo się obrażasz. Za łatwo. - mzraszczyła się.
- Powiedz mi, co Cię łączy z twoimi "braćmi"?
Zamknęła komputer i popatrzyła na mnie spod łba.
- Tak jak normalne przyrodnie rodzeństwo.
-Wiadomo. Każda siostra ślini się na swojego brata.
- Ty nie wiesz nic o nas. - wysyczała zaczerwieniona
-A wiec chce się dowiedzieć. - zmrużyłam oczy.
- Informacja za informacje. Ty mi powiesz o tobie i Lucasie,a ja o mnie i nim. Nie ma nic za darmo, słońce.
- Stoi. Chcę się jeszcze dowiedzieć o Jaredzie.
- Coś za coś.
Westchnęłam, czym pozwoliłam na jej słowotok.
-Lucas podoba mi się od dawna.
- Dużo mi to mówi.
- Ale ma kogoś, mianowicie Claudię. Nie chcę się między nich wciskać, po za tym jestem dla niego jak młodsza siostrzyczka, więc nie chcę tego zniszczyć - wzruszyła ramionami.
- To najbardziej beznadziejna historia jaką słyszałam. Moja jest lepsza! Ja i Lucas spotkaliśmy się przypadkowo pod salą kinową. Jako, że jego wielmożna dziewczyna go wystawiła poszedł na film ze mną. Jedliśmy popcorn, robiliśmy głupkowate kawały-norma. Potem poszliśmy przed szkołę się przejść. Nie do Puszczy- tylko o tak. Położyliśmy się na trawie, wcale nie bylismy pijani, co ty, i opowiadalismy sobie o swoim życiu. Kilka osób wzkazało na nas palcami i szeptało "Są parą?". Śmieliśmy się, ogólnie było wesoło. A potem się zaczęlismy regularnie widywać i udawać, że jesteśmy ze sobą.
- I tak ci nie wierzę. Ot tak nagle zostaliście wielkimi przyjaciółmi?
- A od tak nagle mielibyśmy być ze sobą? Alkohol zbliża ludzi, kochanie. - mrugnęłam zalotnie jednym okiem, a Erin prychnęła.
- Jesteś niemożliwa. Co na to  Claudia?
- A może najpierw Jared?- uśmiechnęłam się wrednie, patrząc jak dziewczyna nabiera powietrza.
- WYPARŁA SIĘ GO RODZINA. WSTYD MI ZA NIEGO. NIENAWIDZĘ GO. NIE UTRZYMUJEMY KONTAKTÓW. KONIEC.
- Szybko.
- Mów o Claudii, pókim cierpliwa.
- Claudia nie ma nic przeciwko, przynajmniej otwarcie. Wkręca z nami.
-Miło z jej strony. - parskneła zakańczając rozmowę.
Bez słowa wstałam i wyszłam na korytarz. Tam wpadłam na Patricka.
- Hej Bree. Jak życie?
- Witaj, Patricku. Czy uczesałeś się dzisiejszego dnia?
Przez chwilę żartowaliśmy o plusach posiadania kręconych i do tego rudych włosów, aż nagle usłyszeć można było wszedzie komunikat "Dnia 12 listopada zaginęła uczennica Bretany Stuphett zamieszkująca Hotel. Dziś informujemy, że po 4 dnia intensywnego szukania znaleziono jej ciało przy Wodospadzie Blachmore. Kto ktolwiek wie, co się wydarzyło proszony jest o kontakt z panią dyrektor".
- Co to właśnie było? - zapytałam zaskoczona.
- Komunikat
- Ze ścian? Tak o?
- W ścianach mamy wysuszone zielsko, giną wampiry z Akademii, a ciebie dziwi, że ie puszczają nam komunikatów przez głośniki?
- Dobra, okej, masz mnie - zaśmiałam się.
Chwilę jeszcze żartowalismy, po czym podszedł do nas Lucas i sztucznie tubalnym głosem zagadnął.
- Podrywasz mi dziewczynę!?
Zarzuciłam Lucasowi ręce na szyję i czule powiedziałam: To tylko rozmowa skarbie.
- Okeeej. To ja już może pójdę...
- Miło się rozmawiało, możemy to kiedyś powtórzyć?
- Spontanicznie. I bez niego - mruknął pod nosem Patrick, po czym odszedł.
- Co robimy teraz..- rozejrzał się po korytarzu, a że stała tam jakaś kobieta dodał pieszczotliwie - koteczku?
- Dzisiaj nie mam na to ochoty, kochanie.
- Zasmucasz mnie, najmilsza. - wygiął usta w podkówkę.
Ujęłam do za rękę i czule pogłaskałam knykcie.
- Jeśli dziś nie, to poczekam do jutra. Na ciebie warto zawsze czekać.
Dziewczyna zniknęła z pola widoku.
- Niezla gra, "słoneczko" hahahahhahahaha.
- Ty też się spisałaś.
Przybiliśmy żółwika i spędziliśmy ze sobą beztroski, miły dzień. Jeden z ostatnich.

2 komentarze:

  1. Nie ma to jak po dluzszym czasie oczekiwania na kolejny wpis nie pamietac imion i miec metlik w glowie. XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje ze kiedys jeszcze wyjdzie nastepna czesc? D:

    OdpowiedzUsuń