środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 19 cz.II


*****
Szliśmy przez las aż pod wielki hotel.
- A to jest właśnie ten sławny motelowampirowy hotel. Tu mieszkają ci  którzy nie mieszkają w akademii.- powiedział uśmiechnięty, ale trochę zmęczony chłopak.
- Też chciałabym tu mieszkać - jęknęłam.
Uśmiechnął się do mnie i przeprowadził na parking wielkości pola golfowego. Stało tam mnóstwo samochodów.
Wsiadł do srebrnego mercedesa i popatrzył na mnie wyczekująco.
- Wsiadasz czy wolisz przebiec te kilometry?
Wywróciłam oczami i usiadłam na miejscu pasażera.Kluczyki były w stacyjce, więc chłopak przekręcił je, odpalił auto i wyjechaliśmy w drogę.
-Czyj właściwie to samochód? - zapytałam po chwili.
- Szkolny,jak te wszystkie. Każdy może ich używać, by jechać do miasta czy gdziekolwiek się chce.
- I nikt ich nie ukradnie? - zmarszczyłam brwi.
-Kara śmierci. - spochmurniał.
Do tej pory Tajemniczy Nieznajomy był weselszy niż podczas pierwszego spotkania, ale teraz jechaliśmy w zupełnym milczeniu.
Mijaliśmy lasy, pola, aż w reszcie zaczęły mnie nudzić widoki. Na szczęście to on przerwał ciszę.
- To.. Jesteś dość młoda, co?
- Mam 17 lat. A ty?
- Ale, że 17 gdy cię zmienili czy ogólnie? - zignorował moje pytanie.
- Ogólnie.
Zapadła cisza.
- Mam 256 lat, a tak ogólnie to 20. - odezwał się po chwili.
- Nie wiem, czy powinnam spotykać się z takim staruszkiem. - palnęłam
Oboje uśmiechnęliśmy się w tym samym momencie. Zjechaliśmy na parking, byliśmy już w mieście.
Stanęliśmy przed szpitalem.
- Tu się spotkamy za półtora godziny, czyli o 22. Dobrze?
- Jasne. - odpowiedziałam machinalnie.
Patrzyłam jak się oddala i skręca w pobliską uliczkę. Nie chciał, żebym szła za nim, nawet się do mnie nie odwrócił. Okej, zostałam sama w nieznanym mi mieście.
Nie panikuj.
Rozglądałam się przez chwila, aż wreszcie znalazłam to czego szukałam. Mała, urocza kawiarenka na skrzyżowaniu kusiła ludzi niskimi cenami kawy. Cóż, mnie to chwyciło. Podeszłam i usiadłam na jasnoniebieskim krzesełku, które było najwyraźniej w komplecie z takiego samego koloru stolikiem. Zamówiłam szybką mochę i czekając na zamówienie rozglądałam się. Szukałam ofiary.
Mój wzrok zatrzymał się na młodym chłopaku, który wyszedł właśnie z monopolowego. Trzymał w ręce butelkę taniego wina. Miał zmierzwione blond włosy i szerokie barki. Poprawił czerwoną bejsbolówkę i podciągnął opadające ciemne dżinsy. 
Kelnerka przyniosła mi moją kawę, którą piłam podążając wzrokiem za chłopakiem. Przeszedł na moją stronę ulicy i nieśmiało uśmiechnął się do mnie. W odpowiedzi rzuciłam mu długie, zalotne spojrzenie. Wyglądał  jakby chciał tu podejść i zagadać, jednak na znak, że ma tego nie robić spuściłam oczy na kawę i spojrzałam w innym kierunku. Chłopak odszedł. Dopiłam szybko Mochę, zostawiłam banknot przy pustej filiżance i odchodząc skinęłam na kelnerkę. Już szła po napiwek i zapłatę.
Ależ ci ludzi są zachłanni!
Wywróciłam oczyma i kierowałam się za chłopakiem. W końcu dogoniłam go i otarłam " przypadkiem " o jego ramię.
- Hej. - zwrócił się do mnie z uśmiechem  Czuć było od niego alkohol  ale jeszcze nie był na prawdę pijany. Jego bursztynowe oczy były wciąż trzeźwe.
- Hej. - odpowiedziałam z charyzmą.
- Nigdy Cię tu nie widziałem. Jesteś przejazdem?
- Tak jakby. 
Wciąż uśmiechaliśmy się miło do siebie i szliśmy ramie w ramię . 
- Wiesz.. Idę teraz na imprezę i.. ten... - chłopak podrapał sie po głowie, a ja jeszcze szerzej sie uśmiechnęłam. Szach. - Pójdziesz ze mną?
- Z przyjemnością! Victoria. - podałam mu dłoń.
- Mike. - ujął ją i pocałował. Najwyraźniej alkohol już mu się zbyt udzielił do krwi. Zaczerwieniłam się sztucznie.
- To.. ile masz lat?
- Kobiet nie pyta się o wiek. - zaśmiał się krótko. - Wystarczająco dla ciebie . - mrugnęłam jednym okiem i ujęłam go za ramię.
- Podoba mi się to. - mruknął.
Zbliżaliśmy się do głośnej muzyki. Miałam ochotę zakryć uszy dłońmi  jednak to by nie było zbyt normalne. Jak ja mogłam tak wytrzymać na codzień?
Powiedzmy, że jak wampir tak nagle pozbywa się całego wpływu dymnicy, wpływa to na niego jak porażenie prądem. Brr.
Wreszcie weszliśmy do cisnego pomieszczenia. Było tam mnóstwo ludzi, nikt nie zwrócił uwagi nawet na nas. Weszliśmy do salonu. Tam muzyka była nie do wytrzymania. Mike zaniósł gospodarzowi wino. Chłopak podał mi jakiś drink. Wypiłam go jednym haustem, potem kolejny i jeszcze jeden. Wreszcie poczułam, ze alkochol na mnie wpływa. Pociągnęłam Mike'a za bluzę i wyszeptałam do ucha :
- Chodźmy na górę.
Chłopak dosłownie upuścił trzymaną szklanke i nieprzytomnie podążał za mną na górę. Weszliśmy do pierwszej wolnej sypialni. Stało tam na środku wielkie, małżeńskie łoże, obok niego szafa a na przeciwko toaletka. Rzuciłam chłopaka na łóżko, przekręciłam klucz i spojrzałam na niego. On również ptrzył na mnie i oblizywał wargi.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Zaraz ja będę się oblizywać.
Uklękłam nad nim i z rozmachem zdjęłam mu bluzę, po czym  swoją koszulę. Teraz ja klęczałam w bokserce, a on w t-shircie Szybko i jego się pozbyłam. U, a więc Mike był sportowcem. Może jednak zostanę na noc...?
Szybko zdjęłam bokserkę. Popatrzył na mnie usatysfakcjonowany. Tego oczekiwał cały czas. 
Położyłam się na nim i podsuwając aż pod głowę usadowiłam się wygodnie. Obcałowywałam jego szczękę łagodnie przechodząc do szyi.
- Cichutko, proszę . - wyszeptałam podniecona do ucha i wgryzłam się mu w szyje.
Całe jego ciało spięło się na chwilę, po czym rozluźniło. Leżałam na nim spokojnie, z radością pijać krew.
Mat.
Od tak dawna nie miałam kontaktu ze świeżą  krwią. Już prawie zapomniałam jak wysokie doznania towarzyszyły takiej konsumpcji  Czerwień delikatnie rozlewała się po moim podniebieniu  Cała jama usta krzyczała z radości. To było miejsce, w którym mogłabym się zagnieździć i zamieszkać. Ale nie mogłam. Chłopak musiał żyć.
Ociągnęłm się z niechęcią od jego szyi. Chłopak jęknął cicho i podpatrzył na mnie ze zdziwieniem. Chwtciłam go mocno za szczęka tak, że usta ułożyły się w dzióbek  i pocałowałam  Jego wargi były suche, acz delikatne. Powoli odwzajemnił pocałunek, ale jako , że w ustach miałam jeszcze jego krew szybko odsunąl się przerażony.
- Posmakuj jej. - odezwałam się kusząco.
Pocałowałam go jeszcze raz, tym razem bardziej gwałtownie. I tym razem się nie odsunął. W końcu zeszłam z chłopaka. Położyłam jego dłoń na dwóch małych dziurkach, które sama mu zrobiłam. Ubrałam się i rzuciłam spojrzeniem na toaletkę. Zauważyłam tam coś ciekawego.
Jeszcze raz pochyliłam się nad Mike'iem. Zdjęłam jego dłoń, wysunęłam kły i przejechałam mu nimi między dziureczkami. W rany natychmiast wytoczyła się krew, a chłopak sam się za nią złapał z niemym krzykiem. Jak tętnica, to tętnica.
Do drugiej ręki włożyłam mu nóż do listów. Małe, zabójcze cudo.
W geście pożegnania pochyliłam się nad nim i odgarnęłam mu włosy z bladego czoła. Popatrzyłam się czule w jego oczy. Alkohol z jego krwi zaczynał mi się udzielać/
- Mike, posłuchaj mnie. Poszliśmy tu razem, ale ja przestraszyłam się, kiedy wziąłeś ten nóż. Powiedziałeś mi, że zawsze lubiłeś fantasy i chciałeś by jakaś dziewczyna piła twoją krew. Kiedy się naciąłeś na szyi ja spanikowałam i uciekłam. - pocałowałam go w czoło i zachichotałam  Wzrok wciąż miał półprzytomny.- A teraz odzyskasz głos. 3...2...1 !
Chłopak zaczerpnął gwałtownie powietrza, a ja jak poparzona wybiegłam z sypialni krzycząc" jesteś popieprzony !!! ". Całująca się przy drzwiach para spojrzała na mnie dziwnie,a ja szybko uciekłam z tego domu, w którym o mało nie pękły mi bębenki.
Uradowana wybiegłam na ciemną ulicę i w pijackiej radości szłam samotnie przez całe miasteczko aż do szpitala. Chichotałam i miałam napady czkawki cały czas. Pod kawiarenką zerknęłam na zegarek na wyświetlaczu telefonu. Mina od razu mi zrzedła. Była 22:12. 
O kurwa.
Zachichotałam głośno i o mało się nie przewróciłam  To wszystko było takie śmieszne. Powoli, niczym skradająca się pantera podjechał do mnie srebrny mercedes. Właściciel spuścił szybę, a ja jak rasowa dziwka pochyliłam się do niego i zachichotałam głośno.
- Uważaj, skarbie. Tu jest drogo.- zaczkałam i uśmiechnęłam się pijacko.
- Po prostu wsiadaj.
Rzuciłam okiem na torebki krwi leżące z tyłu. 
- A nie jest pan przypadkiem seryjnym mordercą?- Chłopak popatrzył na mnie ostro. - Już wsiadam, mamo. Spokojnie.
Wsiadłam ociągając się. Po wyjechaniu z miasta zarzuciłam nogi na deskę rozdzielczą i spojrzałam na przystojnego towarzysza.
Światło padające zza kierownicy podkreślało jego już ostre rysy. Ciemne oczy uparcie wpatrywały się w drogę, mimo, że rozwiane ciemne włosy lekko im to uniemożliwiały  Prosty nos wydychał ciężko powietrze wprost na różowe usta, które z tym słabym świetle były brązowe.
Złapałam go tak jak wcześniej Mike'a, a jego mięśnie na policzkach się momentalnie napięły.
- Hihihihihih , wiesz co? Podobasz mi się, wiesz? I to od pierwszego momentu, kiedy cie tylko ujrzałam chciałam cię pocałować. - zachichotałam. - |Dalej chcę, ale nie chcę ci się narzucać. I być jak te " inne ".
Przeniosłam palce na jego usta i zaczęłam nimi poruszać pionowo, tak , że mlaskały.
- I teraz też chcę. Ale tego nie zrobię . - uśmiechnęłam się gorzko.
Puściłam go i rozłożyłam się na fotelu. Czekała nas długa droga.
Chłopak patrzył na mnie zaszokowany.
- O przestań, jakbyś się nie domyślał. - mruknęłam usypiając. W całym aucie czułam teraz alkohol .- I przepraszam za tę mamę. Jesteś kimś...
I właśnie w takim momencie usnęłam upita jak kamień na fotelu w samochodzie, koło przystojnego chłopaka.

________________________________________________


Wykorzystując jednak państwa okazję ukrócę Waszą wyobraźnię i pokażę jak prawdopodobnie wyglądałaby Bree :
http://media.tumblr.com/tumblr_m68kxhKlZs1qzktbko2_500.gif
http://media.tumblr.com/tumblr_m375zxnICH1ql2ny4o2_500.gif

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz