sobota, 30 marca 2013
Rozdział 14
Drogi pamiętniku .
Jest sobota , popołudnie .
Wczorajszy dzień był nie tak trudny, raczej zagmatwany i zaskakujący . Zadałam Amber te pytania ku mojemu zdziwieniu bez zawahania odpowiedziała , nawet nie uciekła . Otóż : w ścianach budynku szkoły od zawsze znajduje się wysuszona, sproszkowana dymnica . Dawniej wierzono, że zioło to przeganiało złe moce i złe energie, a jak się mówi : tysiąc razy powtórz kłamstwo, to i ty uwierzysz . Ludzie uwierzyli, zaczęło działać .
Muszę przyznać, szkoła była dość sprytna : nikt nie rozwali ściany, ani nie będzie podsłuchiwał . Może ma to również wpływ na wampirzą siłę ? Bardzo możliwe, mniej trupów w szkole .
Cóż wczoraj dowiedziałam się jak wygląda lunch. Dość.. inaczej niż robiłam do wcześniej . Kiedyś po prostu hipnotyzowałam woźne, by mi dawały szklankę " czerwonego soku " do jedzenia ale nic nie jadłam. Znajomych często to dziwiło, a obce dziewczyny rozsiewały dookoła plotki typu " ona taka chuda, bo nic nie je ". Czysta zazdrość Tutaj bez słowa nakładają ci kupkę pure ziemniaczane i jakieś smakowicie wyglądające klopsiki oraz duży kubek ciepłej krwi. Nie powiem, wygodne . Zero zastraszeń, hipnoz . Czysta polityka szkoły.
Podczas jedzenia już nic się nie zmienia, wiele wiele ławek posegregowanych grupami społecznymi . Im lepsze miejsca, tym pewniejsze siebie osoby, im bliżej śmietnika, tym więcej ... pierwszaków ?
Doprawdy, dla mnie to trochę dziwne, że oni są tacy jacyś dzicy. Och, co z tego, że ja miałam lepszy początek. Ale bycie " nowym "to nie jest powód by chować się po katach. Problem zaistniał by wtedy, gdyby oni byli ludźmi . Ale nie są, prawda ?
Mniejsza z tym . Otóż chwilę wahałam się czy usiąść z Chelsea , Amber i ich przyjaciółmi czy z Erin i jej przyjaciółmi . Po chwili zdezorientowania siadłam możliwie po środku drogi do obu stołów .Zjadłam całą porcje : okazało się, że karmili też inaczej . To jedzenie było dobre, naprawdę dobre , w porównaniu z wcześniejszymi stołówkami. Podczas posiłku dołączyła do mnie nienormalnie chuda dziewczyna z nienaturalne wielkimi oczami. Siadła na przeciwko nie i bez słowa z pogardą grzebała w swoim talerzu . Kiedy przywitałam ja cicho ona podniosła na mnie wzrok prawdziwej męczenniczki i uśmiechnęła się . To nie był sztuczny uśmiech, o nie , to był najprawdziwszy, wesoły uśmiech docierający aż do oczu, które nagle pojaśniały niewyjaśnionym blaskiem . Przestawiła się jako Trish, po czym zaczęła wygłaszać długą przemowę dotyczącą beznadziejności krwi w tej stołówce. Nie dopuszczała mnie do słowa przez dobre 15 minut , a potem, jak gdyby nigdy nic machnęła dłonią w moją stronę ." Przedstaw się "rzuciła nonszalancko . Przedstawiłam się krótko i zwięźle po czym duszkiem wypiłam krew ze szklanki i od razu się skrzywiłam . Przyglądała mi się uważnie a potem uśmiechnęła się zwycięsko . Wygrała . Splunęłam pozostałą w mojej jamie ustnej krwią z powrotem do szklanki i przyznałam rację cicho dziewczynie. Ona przybiła mi piątkę i obie zwróciłyśmy tace z pozostałym jedzeniem . Pokierowała mnie do Erin a stamtąd przyszłyśmy tutaj .Okazało się, że Trish dzieli pokój z naszą wspaniałą Marthą .
Erin spędza u nich większość dnia, tak samo jak Amber u Chelsea, wiec szybko zostałam sama . Z braku laku przeglądnęłam cały nasz pokój . Normalne pomieszczenia, oprócz malutkiej lodówki na krew, której wcześniej nie zauważyła ( pusta ) oraz białej figurki baletnicy po zewnętrznej stronie okna . Wciąż nie rozumiem co ona tam robi, ale to nie jest istotna sprawa . Ważniejsza jest łazienka . Dostałam wytyczne odnośnie kładzenia moich kosmetyków . Otóż czerwone ręczniki są Erin, zielone Amber, różowe Claudii, brązowe Shaunee a błękitne Chelsea .Moje natomiast są białe. Muszą leżeć zwinięte w kłębuszek w odpowiedniej rubryce szafeczki . Kosmetyki natomiast mam trzymać na własnej półce, w szafce lub na zewnątrz .
Muszę powiedzieć, że szkoła opracowała sobie dobry system do prania . Każda osoba sama musi sobie uprać rzeczy, przypilnować je a do tego jeszcze zapłacić szkole . Ot, za prąd i wodę . Myślę, że z tym akurat sobie poradzę .
Rodzice byli rano . Przywieźli mi 3 walizki ubrań i jedną z butami i dodatkami . Do tego doszły jeszcze torby z laptopem, kocimi gadżetami i innymi drobiazgami. Powiedzieli mi, że muszę ich odwiedzić w święta i , że " szykują się wielkie zmiany " . Ciekawe co ....
Do mojego pokoju z impetem wbiegła Chelsea z Amber i butelką szampana pod ręką . Za nią pewnie wkroczyła jej zgraja .
- Dzisiaj , królewno , będzie bal . Ubieraj się .
- Jaki Bal ?
Chelsea zachichotała słodko .
- Bal . Impreza . Potańcówka . Partyyyyy . - zaśmiała się Amber .
- Tak. Co roku Lucas i ten kundel organizują imprezę dla całej szkoły . Gdyby nie on, prawdopodobnie musiałybyśmy same szukać partnerów - westchnęła Claudia .
Chelsea z hukiem otworzyła moją szafę, a jej złociste włosy falowały lekko kiedy potrząsała głową .
- Lubisz zaszaleć , królewno .
Uśmiechnęłam się złośliwie. Co jak co, ale ona nie mogła mieć więcej rzeczy ode mnie . To była tylko mniejsza część, tego co trzymam w domu .Amber i Claudia opadły z moich boków by towarzyszyć mi w wyborze mojego stroju . Tylko Shaunee oklapła na łóżku Amber .
- Uuuu... Piszesz pamiętnik ? - spytała Azjatka .
- Tsa . - wyrwałam jej zeszyt z rąk i schowałam do szufladki . Usiadłam wygodnie, byłam gotowa na prezentacje .
Po długich, długich wyborach wreszcie padło na krótką , morską sukienkę w półkolistym dekoltem. Kiedy wszystkie , oprócz Shaunee, byłyśmy pochłonięte wyborem dodatków do mojego stroju , do pokoju spokojnie weszła Erin . Obrzuciła nas pełnym pogardy wzrokiem i usiadła na własny łóżku ciągle nas obserwując . Dziewczyny , z wyjątkiem mnie i Amber , nie zwróciły na nią najmniejszej uwagi, wciąż fascynowały się moją kolekcję naszyjników .
Po równie długich jak ówcześnie obradach zostałam wyposażona w buty,naszyjnik , bransoletkę i torebkę Kiedy dziewczyny wyszły ja zostałam by dotrzymać towarzystwa Erin .
-, Ładny strój - skwitowała ubranie leżące na moim łóżku . - dzisiejszej nocy będzie dopiero bal . - uśmiechnęła się promiennie .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz