Demonem ?!
Oddech momentalnie przyśpieszył się , a do oczu naciekły łzy. Doczołgałam się na moje łóżko . Miękki materac układał się idealnie pod moim ciałem, tak ,że wcale nie było czuć sosnowego drewna i takiegoż stelażu.
Erin bez słowa zgięła moje kolana i wyszeptała :
- Do 20 .
To odliczeniu poczułam się trochę lepiej , mimo ,że dalej wstrząsały mną lekkie torsje .
- Mam to samo .-bąknęła .
-Demonem ?- zapytałam cicho .
- Mhm. Niby od urodzenia , ale nigdy przed szkołą z tego nie korzystałam.
- Jak to wykorzystujesz ?
Dziewczyna leniwie pstryknęła palcami i zmarszczyła brwi , a na mojej sosnowej szafce pojawiły się chusteczki .O! Ze zdumioną miną wyciągnęłam jedna z opakowania i dokładnie przyjrzałam się jej . Hmmm .
- Z mojej torby .
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie .
-Mhm . Rozpakować cię w ten sposób ? Muszę poćwiczyć.
- Nie dzięki . Zresztą mój tato z mamą zaraz przyniosą moje rzeczy . o! Masz może uczulenie /
- Na co ?
- Na koty ?
- Nie , ale …
I właśnie w tym momencie do pokoju wparował tato w wielka paczką na rękach i mama z walizką na kółkach przy boku .
Tato położył delikatnie pudło u mych , wciąż podciągniętych pod szyję , nóg i uśmiechnął się do Erin .
- Frank Monet, tato Bree , miło mi cię poznać .- wymienili uścisk dłoni .
- Erin Trawley , jej nowa współlokatorka .
Mama odprowadziła walizkę do łózka i ze szczerym uśmiechem podała dłoń Erin .
- Eleonpora Monet, mama Bree.
- Erin Trawley .
Ku mojemu zdziwieniu mama nachyliła się do ucha mojej współlokatorki i zadała jej krótkie pytanie . Erin przytaknęła. Następnie mamo wysyczała jej coś w ucho i przybrała sztuczny uśmiech. Pogłębiając moje zażenowanie sytuacją Erin również powiedziała coś mojej mamie na ucho i obie serdecznie uśmiechnęły się do siebie . Wymieniła zaskoczone spojrzenia z tatą .
-Mmm… Mamo , co to było ?
- Nic, kochana . nie przejmuj się. – uśmiechnęła się .
Ciągle ich podejrzewałam o jakiś spisek , ale ostatecznie tato przerwał chwilę ciszy.
- Mhm, to my wam nie będziemy przeszkadzać…
- Oh , tak dobrze. – podeszłam do łóżka i otwarłam klatkę . Nala wypadła jak burza i uciekła w drugi kąt pokoju .
Rodzice po kolei uściskali mnie, bąknęli , że zadzwonią się umówić i wyszli .Zostałam sam na sam z Erin .
- Więc, co mi chciałaś powiedzieć, zanim nam brutalnie przerwano ? – zapytałam ,rozpakowując się powoli .
-Koty mnie po prostu nie lubią . – stwierdziła . Popatrzyłam się na nią jak na idiotkę, a ta wzruszyła ramionami i wskazała na Nale .Kotka prychnęła . – widzisz.
- Och. Dlaczego ?
- Koty wyczuwają zło .
Cofnęłam się o krok i opadłam na łóżko .Zło ? Czy ona chce mi powiedzieć, że demony to czyste zło ? Nie, tak nie może być .
- Wstań . Trzeba Cię oprowadzić. – klasnęła w dłonie .
Pociągnęła mnie za ręce i wstałam . Podeszłyśmy do tajemniczych drzwi na końcu pokoju. Otworzyła je i zjawiskowo zrobiła wielki wykrok i zaprezentowała .
- Oto łazienka !!!
Mhm. No cóż, nie ma wielkich rewelacji, ale łazienka jest .
Cała tonie w błękicie . Jedynie umywalka, prysznic oraz toaleta były białe. Nawet dywanik był w biało-kazuarynowate koła .Jedynym elementem nie pasującym tutaj była masa różnokolorowych kosmetyków oraz drugie drzwi. Podeszłam i delikatnie przesunęłam palcami po półeczce .
- Twoje ?
Zaprzeczyła głową.
-Amber ? – uniosłam brew . Ona nigdy nie lubiła aż tak różnorakich kosmetyków.
- Nie .Zostaw. – syknęła.
Popatrzyłam na nią, a ona zrobiła mega zrezygnowaną minę.
- Okeej.
Podeszłam do drzwi i lekko położyłam dłoń na klamce. Jestem jedną z tych osób, które lubią wszystkiego dotknąć . Tak, wszystkiego.
Erin w jednej sekundzie podleciała do mnie i walnęła ostro w rękę .
- Ała !!! Co z tobą?!
- Nie otwieraj ich ! Nigdy !
- Co tam jest ?
Po dłuższej chwili Erin szepnęła :
- Pokój Chelsea.
Oddech momentalnie przyśpieszył się , a do oczu naciekły łzy. Doczołgałam się na moje łóżko . Miękki materac układał się idealnie pod moim ciałem, tak ,że wcale nie było czuć sosnowego drewna i takiegoż stelażu.
Erin bez słowa zgięła moje kolana i wyszeptała :
- Do 20 .
To odliczeniu poczułam się trochę lepiej , mimo ,że dalej wstrząsały mną lekkie torsje .
- Mam to samo .-bąknęła .
-Demonem ?- zapytałam cicho .
- Mhm. Niby od urodzenia , ale nigdy przed szkołą z tego nie korzystałam.
- Jak to wykorzystujesz ?
Dziewczyna leniwie pstryknęła palcami i zmarszczyła brwi , a na mojej sosnowej szafce pojawiły się chusteczki .O! Ze zdumioną miną wyciągnęłam jedna z opakowania i dokładnie przyjrzałam się jej . Hmmm .
- Z mojej torby .
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie .
-Mhm . Rozpakować cię w ten sposób ? Muszę poćwiczyć.
- Nie dzięki . Zresztą mój tato z mamą zaraz przyniosą moje rzeczy . o! Masz może uczulenie /
- Na co ?
- Na koty ?
- Nie , ale …
I właśnie w tym momencie do pokoju wparował tato w wielka paczką na rękach i mama z walizką na kółkach przy boku .
Tato położył delikatnie pudło u mych , wciąż podciągniętych pod szyję , nóg i uśmiechnął się do Erin .
- Frank Monet, tato Bree , miło mi cię poznać .- wymienili uścisk dłoni .
- Erin Trawley , jej nowa współlokatorka .
Mama odprowadziła walizkę do łózka i ze szczerym uśmiechem podała dłoń Erin .
- Eleonpora Monet, mama Bree.
- Erin Trawley .
Ku mojemu zdziwieniu mama nachyliła się do ucha mojej współlokatorki i zadała jej krótkie pytanie . Erin przytaknęła. Następnie mamo wysyczała jej coś w ucho i przybrała sztuczny uśmiech. Pogłębiając moje zażenowanie sytuacją Erin również powiedziała coś mojej mamie na ucho i obie serdecznie uśmiechnęły się do siebie . Wymieniła zaskoczone spojrzenia z tatą .
-Mmm… Mamo , co to było ?
- Nic, kochana . nie przejmuj się. – uśmiechnęła się .
Ciągle ich podejrzewałam o jakiś spisek , ale ostatecznie tato przerwał chwilę ciszy.
- Mhm, to my wam nie będziemy przeszkadzać…
- Oh , tak dobrze. – podeszłam do łóżka i otwarłam klatkę . Nala wypadła jak burza i uciekła w drugi kąt pokoju .
Rodzice po kolei uściskali mnie, bąknęli , że zadzwonią się umówić i wyszli .Zostałam sam na sam z Erin .
- Więc, co mi chciałaś powiedzieć, zanim nam brutalnie przerwano ? – zapytałam ,rozpakowując się powoli .
-Koty mnie po prostu nie lubią . – stwierdziła . Popatrzyłam się na nią jak na idiotkę, a ta wzruszyła ramionami i wskazała na Nale .Kotka prychnęła . – widzisz.
- Och. Dlaczego ?
- Koty wyczuwają zło .
Cofnęłam się o krok i opadłam na łóżko .Zło ? Czy ona chce mi powiedzieć, że demony to czyste zło ? Nie, tak nie może być .
- Wstań . Trzeba Cię oprowadzić. – klasnęła w dłonie .
Pociągnęła mnie za ręce i wstałam . Podeszłyśmy do tajemniczych drzwi na końcu pokoju. Otworzyła je i zjawiskowo zrobiła wielki wykrok i zaprezentowała .
- Oto łazienka !!!
Mhm. No cóż, nie ma wielkich rewelacji, ale łazienka jest .
Cała tonie w błękicie . Jedynie umywalka, prysznic oraz toaleta były białe. Nawet dywanik był w biało-kazuarynowate koła .Jedynym elementem nie pasującym tutaj była masa różnokolorowych kosmetyków oraz drugie drzwi. Podeszłam i delikatnie przesunęłam palcami po półeczce .
- Twoje ?
Zaprzeczyła głową.
-Amber ? – uniosłam brew . Ona nigdy nie lubiła aż tak różnorakich kosmetyków.
- Nie .Zostaw. – syknęła.
Popatrzyłam na nią, a ona zrobiła mega zrezygnowaną minę.
- Okeej.
Podeszłam do drzwi i lekko położyłam dłoń na klamce. Jestem jedną z tych osób, które lubią wszystkiego dotknąć . Tak, wszystkiego.
Erin w jednej sekundzie podleciała do mnie i walnęła ostro w rękę .
- Ała !!! Co z tobą?!
- Nie otwieraj ich ! Nigdy !
- Co tam jest ?
Po dłuższej chwili Erin szepnęła :
- Pokój Chelsea.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz