piątek, 22 marca 2013

Rozdział 5.


Uchyliłam oczy i zszokowało mnie zbyt jasne światło w pomieszczeniu w którym byłam . Syknęłam .
- O ! Widzę, że nasz cukiereczek się obudził !- zawołał ktoś z prawej .
Chciałam się odwrócić , ale siedziałam na drewnianym krześle , z niewielka dziurą pośrodku . Ręce miałam skute , bodajże tytanem , tak samo jak nogi . Jednak nie zakneblowano mnie . To znaczy , ze chcą się czegoś dowiedzieć .
- No , no , no . Kogo my tu mamy  . Słodka , niewinna Bree . – postać stanęła przede mną  . Była to kobieta w sile wieku z długim , czarnym warkoczem . Ubrana była czarny kombinezon z czerwonym znakiem dłoni trzymającej krzyż na piersi . Zobaczyła , że wpatruje się w czerwień .
- Tak , tak , cukiereczku . Jesteśmy z Idejn Alla, tak słoneczko , nie mylisz się .
Serce zaczęło mi szybciej bić . Postać kobiety mocno wyróżniała się w tej wszechobecnej bieli .
Pod ścianą stał ktoś również cały na czarno . Jestem pewna , że to ten chłopak .Patrzyłam na niego proszącym o wybawienie wzrokiem , ale on nawet nie drgnął . Zrezygnowana zwróciłam się do rozmówcy .
- Tak , jestem Bree Monet . Mogę wiedzieć , dlaczego mnie tu zamknięto siłą ? – siliłam się na rozżalenie .
Spodziewałam się grożenia , a usłyszałam śmiech  .
- Hahahahhahahahaha . – kobieta ocierała łzy ze śmiechu . – Bree , my wiemy kim, a raczej czym ty jesteś – zbliżyła swoją twarz na bezpieczną odległość do mojej  . Chłopak z tyłu poruszył się nieznacznie . Ja wciąż wpatrywałam się w twarz rozmówczyni .
- Doprawdy ? Czym ?
- Wampirem . – prychnęła . – Ale powiesz mi teraz moja kochana coś więcej .
- Nic wam nie powiem ! – rzucałam się . Chłopak znalazł się w zaledwie sekundę przy mnie i potrzymał jedną ręką krzesło .
Spojrzałam na niego ! To ten sam ! Mój oprawca ! Poznaje po tych pięknych , cudnych , ciemnych , błyskotliwych oczkach , które ….
- Och, powiesz . – mruknęła .- Czy piłaś wczoraj krew  z obywatela imieniem Justin?
- Nie .
- Nie kłam . – wymierzyła mi policzek . – Wypiłaś całą krew  .
- Tak ,a potem stał i odjechał samochodem – zaśmiałam się gorzko . – Trup w samochodzie  . AAAAAA !
- Nie pyskuj , ty przebrzydła , mała suko !
Suko ?! Teraz pożałuje  . Choćby mieli mnie zabić to i tak się odgryzę . Może nawet dosłownie . Niech ja tylko rozłamię ten tytan .
-Jak śmiesz ty szmato ! – darłam się . – Nic wam nie powiem . – kopałam w ziemie i splunęłam na sprawczynię .
- Och , teraz …
- Stop , natychmiast stop ! – Chłopak z prawej uspokajał nas . Szczerze , zapomniałam, że tu jest , mimo , że jego zapach mącił mi w głowie . – Tak do tego nie dojdziemy  . Ja ją przepytam . Jeśli nie odpowie , zostanie tu tak długo o głodzie , aż zmądrzeje i zacznie śpiewać
Ciemnooki kucnął przede mną i spojrzał mi w oczy . Nie oddychałam .
- Czy nazywasz się Bree Monet ? – skinęłam głową .
- Czy znasz Justina Trasha ? – ponowne skiniecie.
- Czy byłaś z nim wczoraj na imprezie.
- Tak , to mój chłopak .- zachowałam kamienna twarz przy ostatnim wyrazie .
- Dobrze . Czy odwiózł Cię do domu . – potaknęłam , wiedziałam do czego zmierza .Zrobiłam minę nadąsanej sześciolatki
W wieku 7 lat zamarzyłam sobie balet . Chodziłam na niego 3 lata . Podobnie jak karate , juditsu , gimnastykę , śpiewy , gitarę , bas , pianino , języki obce i tak przydatny mi w tej chwili teatr . Bywa .
Mojego rozmówcę to rozbawiło .Uśmiechnął się . Z trudem powstrzymałam palpitacje serca . Ponadto z pod czarnej czapki wypadło mu pasemko włosa . Wiedziałam  , że miałam maślane oczy, toteż postanowiłam trzymać gardę i nie rozklejać się .
- Nic Ci ie powiem .
- Dobrze . Rozumiem  . Przecież po co , skoro wiemy o tobie wszystko . Tylko jedno mnie zastanawia . – mówiąc przechodził się wokół mnie . – Jak mnie powaliłaś ? – Nachylił się nad moim ramieniem .
Nie wiedzą . W ustach mi zaschło z ulgi . Jednak wciąż to nie zmieniało faktu , że jestem przetrzymywana , chyba w jakimś magazynie . Gorączkowo rozmyślałam o odpowiedzi ,lecz z mojej twarzy nie mogli tego wyczytać . I dobrze .
- Chwyt barkowo-obojczykowo-sutkowy . Powala każdego . – uśmiech .
- To by wyjaśniało powalenie – Jak każdy chłopak , zapewne ni mógł przyjąć do wiadomości , że powaliła go dziewczyna . Typowe . - Ale co z Justinem ?
Fuck , fuck , fuck , fuck .
- Umiem przekonywać zakochanych we mnie do robienia różnych rzeczy .
- Nawet do odjechania samochodem po ukąszeniu ? Wątpię .
- To wątp . – odrzuciłam włosy na tyle , na ile pozwalał mi wiążący mnie tytan.
- Okej , nie chcesz mówić . To tylko jeszcze jedno pytanie . Z tą czarnowłosą to przyjaźń czy krwiopijstwo ?
Nie wiedzą ?! O tak ! A może udaje . Moje serce bije za szybko . Zaraz wszystko wyjdzie na jaw .
- Co Ci tak serce szybko bije ? – zapytał z przekorą w głosie . Na widok mojej zamyślonej miny powiedział . – Nie wszyscy tu są normalni .
Nagle usłyszałam wielki huk na dachu . Nawet około 15 huków . Jeden po  drugim , tak jakby coś spadało na pokrywę magazynu . Spojrzałam na oprawców . Byli równie wstrząśnięci jak ja .
- Co do .. ? – nie zdążyła dokończyć kobieta z warkoczem .
Wreszcie coś przebiło dach i do środka wskoczyło kilkanaście zamaskowanych osób .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz